MAŁYCH ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
Małych świętych obcowanie Gość Niedzielny | Czwartek, 29 października 2009 Nie wiemy, jak towarzyszyć, jak o tym mw00690026#263;. Uciekamy subtelnie lub na oślep. Ludzka reakcja na dziecięcą śmierć. A dzieci jej się nie boją. (fot. Gość Niedzielny / Henryk Przondziono) Zobacz także W innych serwisach * Wiadomości Tragedia na drodze * Kobieta Dziecko rozrabia w przedszkolu * Praca "Oby moje dziecko nie zostało księdzem" Ostatni numer Upadek muru Upadek muru wszystkie z numeru archiwum Top wiadomości * 11 listopada bez mitologii * Lepiej nie wrzucać zdjęć gołej dziewczyny do internetu * Zakażą też św. Mikołaja * Doradca Sikorskiego w archiwach SB * Posłowie żądają laptopw0021000a Pallotyn ks. Paweł Dobrzyński sprawia wrażenie starszego, tymczasem ma niespełna 32 lata. Może to przez oczy? Prc007a0020uśmiechu i spokoju, są w nich zapisane historie małych przyjaci&0023003322;. Tych z dziecięcej onkologii w Warszawie i tych, ktr00790063h odwiedzał w domach, gdy był kapelanem dziecięcego domowego hospicjum w Łodzi. REKLAMA Czytaj dalej Dzieci, ktr0079006d towarzyszył przy śmierci, było ponad siedemdziesięcioro. Kiedyś pewnie o nich napisze. Kiedyś, bo teraz nie ma czasu: tworzy domowe hospicjum dla dzieci w Otwocku. Kilka lat już to trwa i jest trudne. Bo chociaż pieniądze nawet i są, to o ludzi trudno: lekarze i pielęgniarki boją się dziecięcego umierania. Wiele żmudnych miesięcy trwało znalezienie pediatry. Hospicjum ma ruszyć za dwa miesiące. O rozmowach najtrudniejszych W książce ks. Pawła będzie o najtrudniejszych rozmowach i pytaniach. Będzie o Kacprze, czterolatku. Po chemiach, szpitalach, poprawach, w końcu poczuł się naprawdę dobrze. I wypisali go do domu na przepustkę. Fajnie było. Kacper bawił się, jak chciał, skakał po pokoju. Ojciec, rozbawiony, zadał ulubione pytanie: „No, Kacper, a kim ty zostaniesz, jak dorośniesz”? Wiedział, co usłyszy, bo Kacper zawsze odpowiadał: „Dzidziusiem”. Tym razem na chwilę przystanął, złożył ręce na krzyż i powiedział spokojnie: „No jak to, kim będę? Za kilka dni będę pochowany w grobie”. I wrc00690026#322; do zabawy. Kilka dni potem powiedział ojcu: „Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Tylko trzeba bardzo kochać Pana Jezusa”. Zmarł na jego rękach. Tata mw0069002c że to Kacper przygotował tatę, a nie tata Kacpra. Czasem dziecko chce rozmawiać, ale nie z tatą i nie z mamą. Czasem gada z księdzem, czasem z bratem. Bo jak powiedzieć ukochanej mamie, ktr00610020nie chce wyobrazić sobie, że mnie nie będzie, że naprawdę się rozstaniemy? Tak jest dobrze i nie można się potem obwiniać, i myśleć: „mnie nie zaufał, nie chciał rozmawiać”... Ufał, ufał, ale kochał za bardzo... I trzeba wiedzieć, kiedy rozmowę przerwać. Ks. Paweł pamięta Adasia, 5-latka, ktr00790020tylko raz zapytał, jak to będzie. I raz mu mama odpowiedziała, że „przyleci piękny ptak po ciebie i będziesz razem z babcią i dziadkiem czekał na nas”. Gdy choroba postępowała, a mama chciała synka lepiej przygotować, chłopiec zawsze rozmowę ucinał. Tylko przed samą śmiercią odezwał się niepytany: „Był u mnie Pan Jezus. Powiedział, że będzie dobrze”. O rodzicielskiej drodze W książce ks. Pawła będzie też rozdział o rodzicach. O łzach, niedowierzaniu, rozpaczy. O braku nadziei przeplatającym się z żarliwą modlitwą o cud. Ks. Paweł widział rodzicw00200062untownikw002c0020co wykrzyczeli Panu Bogu, co to On właściwie wyprawia! Widział i takich, co krzyczeli, że gdyby istniał, nie byłoby dziecięcej onkologii. Dobrze, że krzyczeli. Czasem ci, co nie krzyczą, co tak bardzo wierzą, że boją się buntować, mają trudniej. Bo bunt to element przeżywania żałoby. Jest ważny. Ks. Paweł widział też rodzicw002c0020ktr007a0079 stojąc przy ł&0023003380;ku dziecka, od rana do nocy zagrzewali do „walki”. „Ty walcz! Dla nas! Ty się nie poddawaj!”. Tak było z Marzeną, 13-latką. Rodzice „walczyli” z nią i za nią nawet wtedy, gdy trwała agonia. Płytki oddech, przytomna, nieprzytomna. Odchodziła, a mama nad jej ł&0023003380;kiem krzyczała: „nie wolno ci!”. Marzena więc wracała i nadal „walczyła”: parametry nadludzkim wysiłkiem wyrw006e0079wały się. I tak cztery razy. W końcu, po rozmowach z lekarzami, mama pozwoliła jej odejść. Dziewczynka, umęczona poczwr006e0069e, umarła. TAGI: tragedia, dziecko, śmierć, strach, modlitwa Karolina, 14-letnia jedynaczka, ktr0065006a rodzice zawsze dawali wszystko, a nie mogli dać zdrowia, kiedyś zrobiła ks. Pawłowi prezent: taką śmieszną szpitalną rybkę z wenflonw002e0020„Powiedz im, że gdy będę umierała, nie chcę respiratora” – poprosiła. Domyślała się. Gdy była już nieprzytomna, tata cały czas szeptał: „Nie rb0020006eam tego, nie zostawiaj nas”! Więc ks. Paweł musiał w końcu zapytać: „Jesteście w stanie wypełnić ostatnią wolę cr006b0069”? Ojciec miotał się, wchodził na salę, wracał, wchodził. „Jeśli chcesz, możesz odejść” – powiedział w końcu. Karolina czekała na te słowa. Umarła kilka minut potem. O umieraniu w swoim pokoju REKLAMA Czytaj dalej Gdy trzeba zakończyć leczenie, rodzice czasem boją się jechać do domu. Proszą kapelana: „Bądź z nami. Boimy, się. Nie wiemy, co możemy robić”. A w domu można wszystko. We własnym ł&0023003380;ku, wśrd0020006disiw00200069 klockw002e0020Gdy trzeba, po krt006b0069m telefonie, przyjedzie lekarz, pielęgniarka jest codziennie. Gdy jest lepiej – można pograć na komputerze, powygłupiać się, a gdy gorzej – przytulić się do mamy. A gdy przyjdzie moment najważniejszy w życiu, można dziecko wziąć na ręce. Na pożegnanie zaśpiewać kołysankę. I razem się uciszyć... Potem zapala się gromnicę, płacze i modli, jak długo potrzeba. W domu można też samodzielnie zaopiekować się dzieckiem. Ostatni raz umyć, tak jak się myło od niemowlaka. I ubrać – tak jak się dziecko ubierało. Jeśli Kasia uwielbiała suknię wr&0023003380;kowo-r&0023003380;ową, to trzeba ubrać ją w koronki i założyć koronę małej krl00650077nie. A potem wziąć znw0020006ea ręce i opłakać. Taka pieta. Rodzice wkładają do trumny misie, książki, ukochane dziecięce skarby. Domykają pożegnanie. O rodzicielskiej żałobie i ludzkich reakcjach Potem jest głucha cisza i niewyobrażalna tęsknota. I cmentarz. Kilka razy dziennie. Trzeba wtedy wziąć rodzicw0020006ea rozmowę. Słuchać albo płakać razem. Powiedzieć: „Jestem z wami. Nie spieszcie się, macie czas”. Zaprosić na grupę wsparcia – dla takich jak oni, osieroconych rodzicw002e0020Usłyszą tam: „Wiemy, co czujesz”. W tamtych ustach nie zabrzmi to śmiesznie, jak w ustach sąsiadki. Życzliwej przecież. Gorzej jest, gdy sąsiadki unikają „tematu”. To tak, jakby Marzeny, Jasia, Kacpra nigdy nie było. Najstraszniejsze jest zdanie: „Nie płacz, młoda jesteś, będziesz mieć jeszcze dzieci”. Jakie dzieci? Moje dziecko umarło! Kochałam je, nosiłam. Zapomnieliście? Jeśli książka powstanie, ks. Paweł koniecznie też napisze, żeby pozwolić rodzicom płakać i dać czas na przeżycie wszystkich etapw00200026#380;ałoby. I że można płakać razem z nimi. O małych świętych obcowaniu Ania miała 10 lat, była pogodna i radosna. W szpitalnej sali zawsze miała wielu gości. Ktr00650067oś wieczoru opowiadała mamie, co się u niej, przez cały dzień, na oddziale działo. „Byli u mnie pani nauczycielka, a potem wujek Janek. A potem przyszła Joasia i powiedziała, że jeszcze po mnie przyjdzie”. Tyle że Joasia od kilku dni nie żyła, a Ania o tym nie wiedziała. Joasia przyszła po Anię kilka dni p&0023003378;niej... Takie małych świętych obcowanie, w ktr00650020my – wierzący racjonaliści – nie wierzymy. Jeśli powstanie książka, będą w niej też SMS-y od Anety. Aneta pisała do ks. Pawła często: „przyjdź pogadać”. Na jednym ze spotkań poprosiła o kazanie na jej pogrzebie. Żeby powiedział, że wszyscy, ktr007a0079 ją otaczali, to tacy ziemscy aniołowie. Że Pan Bg0020006aest wielki i że ona wcale nie „przegrała”. Aneta sama wybrała pieśni na pogrzeb. I poprosiła o „Glorię” Starego Dobrego Małżeństwa. Chciała, żeby „wszyscy byli ubrani na biało”. Potem napisała do nich SMS-a: „Jeśli dostajesz tego SMS-a, to już mnie nie ma. Ale dostajesz go właśnie ty, bo to ty mnie wspierałeś, byłeś moim oparciem, nadzieją. Teraz już nie czuję ludzkich uczuć. Pozostała miłość”. SMS-a wysłała mama. Agata Puścikowska TAGI: tragedia, dziecko, śmierć, strach, modlitwa
 
SSR RP
 
SSR RP- to skrót pochodzący od pełnej nazwy " Stowarzyszenie Służb Ratowniczych Rzeczpospolitej Polskiej "
Odwiedziny:
 
Kontakt GG
 
7282957 Prezes Sekretarz
Pogoda
 
trwa inicjalizacja, prosze czekac...dodatki na bloga
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja