KRYMINALISTYKA i MEDYCYNA SĄDOWA
strona: 1, 2

Kiedy dowody zostają zebrane, zaś w wyniku zdarzenia dochodzi do śmierci ofiary, na scenę wkracza następny specjalista – lekarz medycyny sądowej. Proces zbierania dowodów zostaje przeniesiony do prosektorium (lub w przypadku napaści lub gwałtu do gabinetu lekarskiego). Rozpoczyna się tzw. proces autopsji. Słowo „autopsja” tłumaczy się na jęz. polski jak „zobaczenie na własne oczy”. 
Praca lekarza rozpoczyna się już podczas oględzin miejsca zdarzenia. Najważniejsze etapy pracy jakie ma przed sobą to:

1. stwierdzenie śmierci; 
2. ustalenie czasu śmierci;
3. ustalenie czy śmierć nastąpiła w wyniku samobójstwa czy działania osób trzecich;
4. przeprowadzenie sekcji zwłok;
5. przeprowadzenie identyfikacji ofiary w razie takiej potrzeby;
6. no i oczywiście, jak to zawsze bywa – przebrnięcie przez mnóstwo papierkowej roboty podczas dokumentacji procesu.


Rys. - "Zwłoki" są co prawda trochę udawane, ale jakoś "eksterminacja" zespołu redakcyjnego nie bardzo nam wychodzi  

Wszystkie powyższe punkty wydają się nam oczywiste i przypuszczać by można, ze nie ma nic łatwiejszego niż np. stwierdzenie że dana osoba nie żyje. Nic bardziej mylnego – jak trudne zadanie stoi przed patologiem dowiemy się z dalszej części tekstu.

stwierdzenie śmierci

Zwykle nie traktujemy zbyt poważnie opowieści o zwłokach „ożywających” nagle na stole sekcyjnym bądź też w kostnicy. Wkładamy je między opowieści o upiorach i białych damach. Ale czy zastanawialiście się kiedyś, skąd w prawie wszystkich kulturach wziął się zwyczaj krótszego lub dłuższego czuwania przy zwłokach? Nie jest to raczej chęć dotrzymania nieboszczykowi towarzystwa. 
Istnieje kilka przyczyn mogących spowodować stan „pozornej śmierci” - pewne rodzaje zatrucia, przedawkowanie narkotyków, jak również porażenie prądem. Ofiara nie tylko nie oddycha oraz nie wyczuwa się u niej tętna, ale również nie można wykryć aktywności elektrycznej mózgu. 

Stan pozornego zgonu mogą wywołać także :

  • wykrwawienie (anemia)

  • niedotlenienie (anoksemia)

  • stan głębokiego zatrucia alkoholem (alkoholemia)

  • epilepsja

  • urazy czaszki

  • ochłodzenie ciała (w śniegu lub lodzie)

  • zaburzenie czynności wydalniczych nerek (uremia).

Dlatego tez pewne oznaki noszą nazwę „niepewnych cech śmierci”. 
Zalicza się do nich:
  • brak tętna i tonów serca

  • brak oddechu

  • zanik odruchów

  • bierne ułożenie ciała

  • rozszerzenie źrenic

  • bladość powłok ciała

  • oziębienie kończyn.

Nawet wówczas gdy stwierdzimy wystąpienie wszystkich tych objawów razem nie ma podstaw do stwierdzenia zgonu. Mogą one być bowiem następstwem śmierci klinicznej lub też tzw. życia minimalnego (vitia minima) cechującego się bardzo znacznym spowolnieniem funkcji życiowych. Dopiero następnym etapem jest tzw. śmierć biologiczna, która jest procesem długotrwałym. 
Lekarze nie byli by chyba sobą, gdyby nie skomplikowali procesu umierania przez wprowadzenie mnóstwa łacińskich pojęć oraz klasyfikacji. Jeśli macie ochotę możecie przeanalizować schemat procesu umierania na rysunku poniżej:


Agonia jest fazą w której czasem można jeszcze przywrócić funkcje życiowe - życie zredukowane, życie minimalne oraz śmierć pozorna nie powodują ustania czynności podstawowych układów. Powoduje to dopiero śmierć kliniczna. W fazie życia pośredniego można jeszcze wywołać reakcje tkanki na bodźce chemiczne lub fizyczne. Śmierć osobnicza uznawana jest jako punkt, po którym osobę uznaje się za zmarłą. Całkowite ustanie wszystkich czynności komórek i tkanek określa się jako śmierć biologiczną.

Naukowcy próbowali ustalić czas, w którym możliwe jest jeszcze przywrócenie pełnej sprawności danego narządu po śmierci klinicznej (czyli ustania czynności danego narządu). I tak wynosi on dla:

  • mózgu – 8-10 min.

  • serca - 15 min (praktycznie) i 30 nim. (teoretycznie)

  • wątroby – 30-35 min.

  • płuc – 60 min.

  • nerek – 90-120 nim.

Truizmem jest stwierdzenie, że najłatwiej jest stwierdzić zgon gdy występują tzw. późne zmiany pośmiertne. Bo muszę tu wspomnieć że na to medycy oczywiście też stworzyli klasyfikację i dzielą zmiany na wczesne i późne.

Ustalenie czy śmierć nastąpiła w wyniku samobójstwa czy działania osób trzecich

Rys. - Charakterystyczne nacięcia próbne w przypadku samobójstwa.

Ważnym krokiem w badaniu zdarzenia jest ustalenie czy śmierć nastąpiła w wyniku wypadku, samobójstwa czy morderstwa. W bardzo wielu przypadkach można pomylić te przyczyny. Sławny patolog Sir Sidney Smith często w trakcie wykładów przytaczał przypadek człowieka, który postanowił powiesić się na gałęzi drzewa rosnącego nad brzegiem morza. Dla całkowitej pewności mężczyzna ów zażył przedtem dużą dawkę opium oraz postanowił się zastrzelić.

Samobójca skoczył z wysokiego brzegu morza i w tym samym momencie oddal strzał. Jako że na szyi miał założoną pętlę szarpnięcie liny spowodowało, iż chybił i kula zamiast w głowę trafiła w linę, która osłabiona po strzale się zerwała. Mężczyzna wpadł do morza i opił się wody, co spowodowało wymioty i wydalenie opium z organizmu. Na brzeg morza wyszedł jako zupełnie zdrowy człowiek.
Samobójstwo choć normalnym, cieszącym się życiem ludziom może wydać się czymś totalnie głupim, wcale nie jest tak rzadkie, aby każdą śmierć nie będącą wypadkiem przypisywać działającym w ukryciu mordercom. Klasycznym przykładem z kryminalistyki, powtarzanym na wielu wykładach, jest opowieść o chorej umysłowo kobiecie, która próbowała zabić się zadając sobie ciosy siekierą w głowę. Ciekawe ilu lekarzy widząc ślady po uderzeniach siekierą pomyślało by, że to próba samobójstwa?
Aby nie przypisywać skłonności do skracania swojej egzystencji tylko współczesnym, warto dodać że podobno grecki filozof Empedokles rzucił się do krateru Etny, a powodem tego miała być rozpacz związana z niemożnością odkrycia przez niego przyczyny wybuchów tego wulkanu. O takich sławach jak Arystoteles lub Sokrates nawet nie wspomnę. Niezwykłym samozaparciem popisała się żona niesławnego Brutusa – zabójcy Cezara – Porcja, która popełniła samobójstwo połykając rozżarzone węgle.

Słowniczek

Vita reducta - życie zredukowane: okres agonii charakteryzujący się obniżeniem sprawności układów podstawowych, niezbędnych
do podtrzymania funkcji życiowych (krążenia, oddychania, nerwowego).

Vita minima - życie minimalne: sprawność wyżej wymienionych układów jest tak niska, że zaobserwowanie ich czynności rutynowymi metodami lekarskimi jest znacznie utrudnione.

Śmierć biologiczna mózgu - mors biologica celebri: trwałe zatrzymanie czynności psychicznych.

Dystanazja: Utrzymywanie stanu organizmu, w którym krążenie i oddychanie podtrzymują specjalistyczne maszyny, ustały zaś
wszystkie "wyższe" czynności mózgu.

Ortotanazja: Zaprzestanie dystanazji, czyli odłączenie organizmu od aparatury podtrzymującej podstawowe funkcje życiowe.

Okres interletarny: okres pomiędzy śmiercią kliniczną a ostateczną śmiercią biologiczną.

Vita intermedia - życie pośrednie: okres "życia tkankowego", gdy można jeszcze wywołać reakcje interletalne.

Reakcje interletalne: fizyczna zdolność reagowania narządów na określone bodźce mechaniczne, chemiczne i elektryczne.

Rodzaje śmierci:
Śmierć naturalna
- wynik naturalnego procesu starzenia się.
Śmierć z przyczyn chorobowych - końcowy etap ciężkiej choroby.
Śmierć gwałtowna - śmierć jest wynikiem uszkodzenia ważnych dla życia narządów w wyniku urazu (w najszerszym tego słowa znaczeniu).

Medycyna sądowa: nauka dostosowująca wiedzę medyczną i pokrewnych nauk przyrodniczych dla potrzeb prawa (śledztwa i postępowania dowodowego) w procesie karnym i cywilnym. Z tego powodu medycyna sądowa bywa nazywana dziedziną "pomostową".






Kryminalistyczne i sądowo-lekarskie metody identyfikacji zwłok i szczątków ludzkich. Otwarcie zwłok - przesłanki, cel, przebieg.

Identyfikacja zwłok i szczątków ludzkich jest problemem interdyscyplinarnym będącym w równym stopniu wyzwaniem dla policji, jak i medycyny sądowej. Skuteczna identyfikacja jest możliwa tylko w przypadku dobrej współpracy między tymi dwiema instytucjami.
Zwłoki mogą występować jako integralna całość, w formie rozkawałkowanej albo w postaci fragmentów lub szczątków. W obowiązującym stanie prawnym istnieje wyraźne rozgraniczenie definicji zwłok i szczątków ludzkich1. Zwłokami nazywamy ciało osoby zmarłej.
Szczątkami zaś są: popioły otrzymane ze spalenia zwłok, noworodki, które nie przeżyły 24 godzin lub zostały martwo urodzone, pozostałości zwłok wydobyte po ich wykopaniu lub w innych okolicznościach oraz części ciała ludzkiego odłączone od całości. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z 3 sierpnia 1961 r. w sprawie stwierdzenia zgonu i jego przyczyny lekarz ma obowiązek powiadomienia policji, kiedy istnieje uzasadnione podejrzenie, że przyczyną śmierci było przestępstwo lub samobójstwo albo nie można ustalić tożsamości oraz w razie potrzeby natychmiastowego zabezpieczenia śladów. Problematyka oględzin zwłok na miejscu ich ujawnienia i sekcji jest uregulowana w rozdziale 23 kodeksu postępowania karnego.
W art. 209 § 1 stwierdza się, że ujawnione zwłoki mogą być przedmiotem oględzin i otwarcia (sekcji), jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie przestępnego spowodowania śmierci. Zgodnie z § 2 tego artykułu oględziny przeprowadza się przy udziale biegłego lekarza, w miarę możliwości z zakresu medycyny sądowej. Z praktyki wiadomo, że duża część oględzin wykonywana jest przez lekarzy nie posiadających wiedzy specjalistycznej z tego zakresu. Należy podkreślić, że ta sfera również zostanie objęta działaniami dostosowawczymi zgodnie z wymogami Unii Europejskiej2. Jeśli stwierdzenie okoliczności sprawy ma istotne znaczenie dla ustalenia tożsamości zwłok, organ procesowy powołuje biegłych (rozdz. 22 k.p.k), którzy wykonują ekspertyzy, poczynając od oględzin zewnętrznych i sekcji zwłok, na badaniach genetycznych, daktyloskopijnych, antropologicznych itp. kończąc.

Metody identyfikacji zwłok i szczątków ludzkich.

Rozpoznanie tożsamości nieznanych zwłok może stwarzać poważne problemy z uwagi na okoliczności zgonu i ich ujawnienia albo z powodu braku rodziny lub bliskich zmarłej osoby3. Ustanie funkcji biologicznych wywiera niezatarte piętno na ciele człowieka i zmienia jego wygląd, a proces ten pogłębia się wraz z upływem czasu. Następuje zmiana wyglądu twarzy spowodowana bladością, utratą napięcia tkanek, brakiem ciśnienia i zwiotczeniem mięśni. Wymienione elementy powodują tzw. maskowatość twarzy na skutek zaniku funkcji mięśni mimicznych. W związku z tym rozpoznanie przez rodzinę lub bliskich może być obarczone błędem. Ustalenie tożsamości zwłok w zaawansowanym procesie gnilnym, zmienionych w wyniku obrażeń lub zwęglonych jest bardzo trudne i wymaga podjęcia wielu specjalistycznych działań z zakresu medycyny sądowej i kryminalistyki. Osobny problem stanowi identyfikacja ofiar katastrof, kiedy rozkawałkowane zwłoki znajdowane są w różnych odstępach czasowych i miejscach4. Podobne problemy występują w przypadku identyfikacji ofiar pożarów, gdy dochodzi do znacznego zwęglenia zwłok5.

W oględzinach zwłok można wyróżnić dwa ściśle ze sobą związane aspekty: badanie medyczno-sądowe i kryminalistyczne.
Badania lekarskie mają na celu stwierdzenie zgonu i czasu śmierci, a następnie ustalenie jej przyczyny oraz mechanizmu powstania obrażeń6.
Kolejność metod identyfikacji zwłok, od metod najbardziej wiarygodnych do tylko sugerujących tożsamość, została opracowana na V Konferencji Komisji Interpolu do spraw Identyfikacji Ofiar Katastrof Masowych i Klęsk Żywiołowych, która odbyła się w Lyonie w 1993 roku.
Kolejność ta przedstawia się następująco:

1. porównanie profilu genetycznego DNA,
2. porównanie odcisków palców,
3. badania uzębienia i innych danych odontologicznych,
4. badania radiologiczne,
5. porównanie danych medycznych (przebyte zabiegi lecznicze i chirurgiczne),
6. porównanie znaków szczególnych - blizny, tatuaże,
7. porównanie danych rysopisowych,
8. identyfikacja rzeczy osobistych, w tym odzieży, biżuterii itp.,
9. identyfikacja na podstawie dokumentów ujawnionych przy zwłokach lub szczątkach,
10. rozpoznanie przez świadków, członków rodziny lub znajomych7.

Poza badaniami genetycznymi stosunkowo najpewniejsza jest identyfikacja daktyloskopijna. Daktyloskopowanie zwłok w ciągu kilku dni od zgonu nie nastręcza problemów, nawet wówczas gdy palce były poddawane szkodliwym czynnikom zewnętrznym8. Niestety metoda ta może znaleźć zastosowanie tylko wtedy, gdy dysponujemy materiałem porównawczym w postaci karty daktyloskopijnej wykonanej za życia osoby zaginionej. Możliwa jest również sytuacja, że karta istnieje, ale rozkład gnilny zwłok uniemożliwia pobranie śladów linii papilarnych9.
Metody, które można ogólnie nazwać medycznymi, mają w Polsce zdecydowanie mniejsze zastosowanie. Identyfikacja osób o nie ustalonej tożsamości lub N.N. zwłok za pomocą kartotek leczenia stomatologicznego jest uznaną techniką kryminalistyczną10. W wielu przypadkach taka identyfikacja nie jest możliwa z uwagi na brak rejestru dentystycznego lub prowadzenie dokumentacji medycznej przez wielu lekarzy z różnych ośrodków11. Procedurą badawczą z wyboru, w toku badań sądowo-lekarskich, zmierzających do ostatecznej identyfikacji są badania osteologiczno-antropologiczne, które prowadzą do ustalenia takich danych, jak: płeć, wiek biologiczny, cechy budowy fizycznej (wzrost, ciężar ciała, typ konstytucji) oraz znamiona indywidualne, będące wynikiem przyżyciowych i przeżytych urazów mechanicznych oraz przebytych chorób. Taki tryb postępowania pozwala na wstępną identyfikację grupową, a niekiedy na kategoryczne wykluczenie pochodzenia szczątków od konkretnego człowieka12. Wykazanie zgodności cech grupowych umożliwia podjęcie dalszych badań identyfikacyjnych, a mianowicie superprojekcję i rekonstrukcję plastyczną. Identyfikacja metodą superprojekcji jest możliwa, gdy dysponujemy wykonanym za życia zdjęciem osoby zaginionej lub poszukiwanej. Metodę rekonstrukcji plastycznej stosuje się wtedy, gdy brak jakichkolwiek materiałów porównawczych w postaci zdjęć, profilu genetycznego lub archiwalnej dokumentacji stomatologicznej, rentgenologicznej oraz daktyloskopijnej. Natomiast przy ustalaniu personaliów osób żywych z powodzeniem można stosować badania osteologiczno-antropologiczne.
Do celów identyfikacyjnych można również wykorzystać implantowane przyżyciowe do organizmu człowieka indywidualnie sygnowane biomateriały, np. metalowe stabilizatory płytkowe kości, sztuczne zastawki serca. Implanty cechuje duża odporność termiczna, co może być przydatne podczas identyfikacji ofiar katastrof samolotowych i wybuchów13.
Bardzo wartościowym materiałem porównawczym, który nie znalazł jeszcze zastosowania do celów identyfikacyjnych, są archiwalne zapisy na taśmie magnetycznej z życia zaginionej osoby lub z podglądu banków, supermarketów i podobnych instytucji. Porównanie rysopisu osoby zaginionej z wyglądem zwłok jest metodą zawodną. Subiektywny opis budowy ciała, nieznajomość nomenklatury anatomicznej, a także wieloznaczność opisu może prowadzić do popełnienia wielu pomyłek. W przypadku zwłok w stanie zaawansowanego rozkładu gnilnego porównanie danych rysopisowych nie jest możliwe. Najprostsza metoda to rozpoznanie przez świadków, rodzinę lub znajomych. Metoda ta jednak, jak wynika z praktyki, obciążona jest największym błędem. Osoba dokonująca rozpoznania przyzwyczajona była do oglądania osoby identyfikowanej w pełni aktywności życiowej: w pozycji siedzącej, stojącej lub w ruchu. Zmieniona sytuacja oraz zrozumiałe napięcie emocjonalne może utrudniać rozpoznanie lub być przyczyną wielu pomyłek. Dlatego okazywanie rodzinie dokumentacji fotograficznej ujawnionych N.N. zwłok z podstawowymi danymi rysopisu tylko w znikomym stopniu może przyczynić się do ich identyfikacji.

Kryminalistyczne i sądowo-lekarskie metody identyfikacji zwłok i szczątków ludzkich. Otwarcie zwłok - przesłanki, cel, przebieg.

Otwarcie zwłok.

Szczegółowe oględziny wewnętrzne zwłok (otwarcie zwłok) wykonuje się najczęściej w zakładach medycyny sadowej.
Mają one na celu ustalenie przyczyny zgonu i rodzaju śmierci oraz zjawisk i objawów wskazujących, czy w danym przypadku, zostało popełnione przestępstwo, samobójstwo czy może nieszczęśliwy wypadek.
Zgodnie z art. 209 kodeksu postępowania karnego, oględziny i otwarcie zwłok przeprowadza się, jeżeli zachodzi podejrzenie przestępnego spowodowania śmierci i to choćby przyczyna śmierci wydawała się oczywista. Otwarcia zwłok dokonuje biegły w obecności prokuratora albo sądu.

OGÓLNE:
Jeżeli nie zachodzi podejrzenie zatoru powietrznego, to właściwa sekcja zwłok ma następujący przebieg. Rozpoczyna się ją od otwarcia jamy czaszkowej. Powłoki miękkie przecina się poprzez cięcie między małżowinami usznymi przez okolicę wiru włosowego. Następnie sklepienie czaszki przepiłowuje się tak, by nie uszkodzić opony twardej.
Po zdjęciu sklepienia czaszki, sprawdza się jakie jest napięcie opony twardej poprzez próbę ujęcia jej w fałd. Następnie otwiera się zatokę strzałkową, by zobaczyć czy ona krew płynną , skrzepy lub zakrzepy. Kolejnym etapem jest przecięcie opony twardej wzdłuż linii dokonanego wcześnie przepiłowania kości oraz przecina się sierp mózgu, by odchylić tę część opony twardej ku tyłowi. Wyjmuje się wówczas mózgowie po przecięciu nerwów mózgowych, namiotu móżdżka i rdzenia przedłużonego.
Po wyjęciu mózgu, nacina się zatoki żylne, a następnie odłuszcza się oponę twardą od podłoża kostnego, by sprawdzić, czy są jakiekolwiek pęknięcia kości podstawy czaszki.
Sekcje mózgu można wykonać po uprzednim utrwaleniu go w 8% roztworze formaliny poprzez cięcie w 6-7 płaszczyznach zbliżonych do płaszczyzny czołowej.
Następnie przystępuje się do otwarcie kolejnych jam ciała. Należy posługiwać się typowymi cięciami: tzw. kołnierzowym oraz biegnącym w linii środkowej ciała do spojenia łonowego. Odpreparowuje się płaty skórno-mięśniowe na przedniej powierzchni klatki piersiowej, otwiera się jamę otrzewnej-rozpoczynając nacięcie tuż poniżej wyrostka mieczykowatego, by nie dopuścić do uszkodzenia jelit i wylania się ich treści. Po wykonaniu tego nacięcia, kontynuuje się cięcie w kierunku spojenia łonowego umożliwiając w ten sposób wgląd do jamy otrzewnej. Przed otwarciem klatki piersiowej ustala się wysokość ustawienia przepony. Po otwarciu klatki piersiowej notuje się w jakim ułożeniu znajdują się przednie brzegi płuc.
Następnie otwiera się worek osierdziowy nacinając go nożycami (wg linii odwróconej litery "Y") i podaje się do protokołu ilość i jakość jego zawartości.
Narządy klatki piersiowej i szyi wyjmuje się i nacina, zwracając szczególną uwagę na ewentualne podbiegnięcia krwawe w mięśniach, tkance łącznej i języku.
Sekcję narządów jamy brzusznej rozpoczyna się od odcięcia pętli jelitowych od krezki oraz wyjęcia śledziony. Pozostałe narządy jamy brzusznej wydobywa się w całości. W tym celu przecina się przeponę wzdłuż łuków żebrowych ku tyłowi i odpreparowuje: nerki wraz z nadnerczami i dużymi naczyniami, wątrobę (po jej odwróceniu w celu odsłonięcia żołądka i dwunastnicy) oraz narządy miednicy małej. Po odpreparowaniu powyższych narządów, dokonuję się ich pomiaru i opisu.

SZCZEGÓLNE:
a) w przypadku zgonów po porodzie w związku z poronieniem i gdy zachodzi podejrzenie powietrznego zatoru serca.
W tego rodzaju przypadkach nie zaczyna się sekcji od głowy, lecz od otwarcia klatki piersiowej i to w sposób, który nie spowoduje uszkodzenia większych naczyń, zanim dokona się próby na zator powietrzny.
Po odpreparowaniu płatów skórno-mięśniowych klatki piersiowej, przecina się chrząstki żebrowe idąc od dołu do III żebra włącznie, a następnie unosi się je wraz z dolną częścią mostka łamiąc mostek w obrębie trzonu.
Po otwarciu worka osierdziowego i zbadaniu jego zawartości nalewa się do niego wody i zanurzywszy serce poniżej jej powierzchni, nakłuwa się prawą a następnie lewą połowę serca. W razie obecności powietrza z prawej komory wydobywają się pęcherzyki powietrza, a nadto krew w prawej połowie serce bywa w przypadku zatoru powietrznego pienista. Jeśli "denat(ka)" nie ma wad rozwojowych serca, to w jego lewej komorze nie powinno być powietrza. W tym celu należy właśnie nakłuć także lewą połowę serca.
Kolejny elementem różnicującym powyższy rodzaj sekcji, jest to, iż narządy miednicy małej wydobywa się wraz z zewnętrznymi narządami płciowymi (dot. oczywiście tylko kobiet).
b) w razie podejrzenia odmy płucnej.
Niskie ustawienie przepony oraz charakterystyczny odgłos bębenkowy przy opukiwaniu nakazuje podejrzewać odmę płucną. Ażeby wykazać obecność powietrza w jamie opłucnej, odpreparowuje się płaty skórno-mięśniowe klatki piersiowej nieco dalej ku bokom i w strone okolic pachwowych, by powstał rodzaj kieszeni. Nalewa się tu wody i pod jej powierzchnią nakłuwa się przestrzenie międzyżebrowe. W razie obecności powietrza-wydobywają się pęcherzyki.
W przypadku, gdy uszkodzenie płuca jest bardzo nieznaczne (np. nakłucie igłą podczas punkcji) odmę płucną możemy stwierdzić poprzez wprowadzeniu do przeciętej tchawicy gumowej rurki, uszczelnieniu połączenia i wtłoczeniu do płuc powietrza. W przypadku odmy płucnej będą widoczne wydobywające się spod powierzchni wody pęcherzyki.
c) w przypadkach śmierci z zagardlenia.
W przypadkach zgonu wskutek powieszenia, zadzierzgnięcia lub zadławienia, należy skrupulatnie preparować warstwy tkanek miękkich szyi, poszukując podbiegnięć krwawych. W tym celu należy spowodować "odkrwienie" narządów szyi poprzez: 1)wylanie krwi przechylając otwartą jamę czaszkową ku dołowi, 2) przecięcie poprzeczne dużych naczyń wraz z tchawicą wskutek czego krew z szyi spływa w stronę klatki piersiowej. W przypadkach wskazanych przyczyn zgonów, poszukuje się podbiegnięć krwawych na wysokości bruzdy wisielczej oraz pęknięć błony wewnętrznej na wskazanej wysokości.
d) przy podejrzeniu otrucia.
W tym przypadku, podczas sekcji zwłok unika się spłukiwania narządów wodą, mając na względzie ich zabezpieczenie do badań chemiczno-toksykologicznych.
e) noworodki.
Sekcja zwłok noworodka różni się przede wszystkim tym, ze ma nam dostarczyć odpowiedzi na zasadnicze pytanie: czy noworodek urodził się żywy? Jak długo żył? W tym celu, niezbędne jest prawidłowe wykonanie prób wodnych: płuc oraz żołądkowo-jelitowej14.




Śmierć to mój zawód

Rozmowa z Adamem Ragielem – technikiem sekcji zwłok i tanatopraktorem, zajmującym się balsamacją ciał i przygotowaniem zmarłych do pogrzebu

Przyszywa urwane głowy, rekonstruuje zmasakrowane twarze, maskuje bruzdy wisielcze. Układa fryzury, robi makijaż, przykleja tipsy. Balsamuje zwłoki, powstrzymuje rozkład ciała. Robi wszystko, by żywi nie widzieli na zmarłych oznak choroby, cierpienia i śmierci.

Czym pan właściwie się zajmuje?

Pojawiam się wtedy, gdy lekarz i ksiądz zrobili już wszystko, co do nich należało. Konserwuję zwłoki, rekonstruuję, upiększam, ubieram. Robię wszystko, by zatrzeć oznaki choroby, cierpienia, urazów. Sprawiam, że ciało nie gnije. To ważne, kiedy rodzina chce wystawić zwłoki lub gdy zmarły ma być transportowany na większe odległości. Po zabiegu konserwacji ciało zachowuje się w dobrym stanie do dwóch tygodni, nawet jeśli jest przechowywane w temperaturze pokojowej.

Na czym polega taki zabieg?

Podstawowa, doraźna konserwacja jest bardzo prosta. Można ją wykonać nawet w domu zmarłego. Po prostu wstrzykuję specjalne płyny odkażająco-konserwujące do jamy brzusznej i opłucnej, czyli tam, gdzie proces gnicia następuje najszybciej.
 

Fot. Jacek Pomykalski/Onet.pl


Ile tych płynów trzeba wstrzyknąć?

Zwykle cztery zastrzyki po 200 ml. Preparat zabija bakterie, które wywołują rozkład zwłok: w ciele nie zbierają się żadne gazy i płyny, nie pojawia się nieprzyjemny zapach. Nasze ciało po śmierci zamienia się w prawdziwą bombę biologiczną. Podczas kontaktu ze zmarłym, który leży w domu lub jest wystawiony w kaplicy, bardzo łatwo może dojść do zakażenia. Konserwacja eliminuje to zagrożenie. Taki zabieg można też oczywiście wykonać po sekcji zwłok. Tylko wtedy wygląda on nieco inaczej.

Czyli jak?

Jeżeli zwłoki są zaszyte po sekcji, muszę ponownie je otworzyć, wyciągnąć wszystkie narządy, umyć, przełożyć do specjalnych worków, zalać płynem konserwującym i zasypać proszkiem dezynfekującym. Worki wkładam z powrotem do jam ciała i zaszywam. Ciało jest wysterylizowane i zabezpieczone.

I zmarły wędruje do grobu z tymi workami?

No tak, ale one są biodegradowalne. Po pogrzebie rozłożą się w ziemi w ciągu miesiąca. Ważne jest, by ciało zachowało się w możliwie dobrym stanie do pogrzebu. Natomiast – jeżeli ktoś sobie życzy – mogę przeprowadzić też całkowitą balsamacją ciała, która oprócz efektu konserwującego daje też efekt estetyczny. Od razy powiem, że współczesna tanatopraksja nie ma nic wspólnego z praktykami znanymi ze starożytnego Egiptu. Nie wyjmuję wnętrzności, nie robię mumii.

A co pan robi?

Przygotowuję preparaty konserwująco-odkażające i wprowadzam je pod ciśnieniem przez prawą tętnicę szyjną. Płyny wypierają krew, rozchodzą się po całym organizmie, nasączają tkanki. Znikają plamy opadowe, zasinienia. Skóra znów ma naturalny wygląd, jest natłuszczona, elastyczna. Zmarły wygląda jak śpiący człowiek. Balsamacja powstrzymuje procesy gnilne na bardzo długo. Nawet na zawsze, pod warunkiem, że zabalsamowana osoba leżałaby hermetycznie zamknięta.

A jeżeli leży w zwykłej trumnie?

To kiedy obeschnie, zamieni się w proch. Ale zanim to się stanie, minie co najmniej kilka miesięcy. Kiedyś rodzina z Anglii zamówiła u mnie balsamację ciała swojej mamy, która zmarła w Polsce. Pogrzeb miał odbyć się za dwa tygodnie. Przed wyznaczonym terminem nikt jednak nie przyjechał, telefony w Anglii też milczały. Bliscy zmarłej pojawili się w Polsce dopiero po dwóch miesiącach. Zażyczyli sobie, żeby otworzyć trumnę, bo chcieliby pożegnać się z mamą. Zrobiliśmy to i okazało się, że ciało nie uległo praktycznie żadnym zmianom. Potrzebne były tylko drobne, kosmetyczne poprawki.

Pan również zajmuje się upiększaniem zmarłych?

Tak. Zdarza się, że zmarły, który wychodzi spod mojej ręki, wygląda lepiej od niejednego żałobnika.

Co konkretnie pan robi?

Zawsze zaczynam od mycia zwłok i zabezpieczenia naturalnych otworów ciała. Już widzę, że chce pan zapytać, jak to się robi. Słusznie: mało kto wie, co dzieje się z jego ciałem po śmierci. A warto to wiedzieć. W tym nie ma nic szokującego, to nie powinien być temat tabu. Każde życie przecież kiedyś się kończy. Nie każdy trafi na stół sekcyjny, ale nikt nie uniknie domu pogrzebowego. I powinien mieć pewność, że osoba, która zajmie się jego zwłokami, zrobi to fachowo. Czyli między innymi zabezpieczy naturalne otwory ciała.

Więc jak to się robi?

Są specjalne kremy odkażające, którymi smaruję okolice odbytu i pochwy. Wiadomo, że tam jest najwięcej bakterii, które potem żerują na ciele. Zawsze podwiązuję też prącie, żeby nie było żadnych wycieków. Gdy ciało jest czyste i zabezpieczone, można zająć się kosmetyką. Tu już wszystko zależy od życzenia rodziny. Ja mogę zrobić niemal wszystko.

Wszystko?

To samo co u żywych. Miałem już przeróżne zamówienia. Robię pełny makijaż: maluję oczy, rzęsy, usta, brwi, nakładam podkłady, fluidy, pudry. Maluję paznokcie u rąk i nóg, robię tipsy.

Tipsy?

No, tipsy. Czasem maluję je w różne wzorki, naklejam ozdoby. Pedicure też robię. Jeżeli zmarła ma być ubrana w buty z odsłoniętymi palcami, na wysokim obcasie, to rodzina czasem życzy sobie, żebym wykonał taki zabieg. Ważne są fryzury – myję głowy, prostuję włosy, kręcę loki, dobieram peruki, zdarzało mi się już robić balejaż.

Jak powie pan, że robił zmarłej hennę, to nie uwierzę.

Henny jeszcze nie, ale niewykluczone, że ktoś kiedyś sobie tego zażyczy. Tanatokosmetyka to rozbudowana dziedzina, zwłaszcza w USA, gdzie istnieje tradycja publicznego żegnania zmarłych w domach pogrzebowych. Ja uczyłem się tego fachu od koleżanek: kosmetyczek i fryzjerek.

Są specjalne kosmetyki dla zmarłych?

Tak. Jednym z ich składników jest formalina. Specjalistyczne kosmetyki ukrywają zasinienia, przebarwienia, wszystkie mikorouszkodzenia skóry. Kładzie się je na dłoniach i twarzy. Stanowią bazę. Efekt końcowy uzyskuje się dzięki zwykłym kosmetykom dla żywych.

Adam Ragiel - tanatopraktor
Adam Ragiel, fot. Jacek Pomykalski
Następna




Zastanawiał się pan kiedyś, po co zmarłemu balejaż i tipsy z wzorkami?

Ludzie nieraz mówią, że zmarłemu nie pomoże już żaden makijaż i jest mu wszystko jedno, w jakim stanie zostanie pochowany. Może i tak, ale skoro za życia dbaliśmy o swoje ciało, to dlaczego po śmierci mamy zostać wrzuceni do grobu rozczochrani, nieogoleni, z brudnymi paznokciami?

Poza tym kosmetyka zwłok nie jest potrzebna zmarłym, tylko ich rodzinom. Żywi chcą wiedzieć, że zadbali o ostatnią drogę ludzi, których kochali. Ostatnie pożegnanie nie będzie pożegnaniem z odpychającym trupem tylko z eleganckim, zadbanym człowiekiem, który zyskał spokój i ukojenie.

W przypadku ciała zmasakrowanego w wypadku samochodowym kosmetyka niewiele chyba pomoże.

Sama kosmetyka nie pomoże. Wtedy trzeba zastosować tanatoplastykę. Jeżeli ktoś nie ma połowy twarzy, to proszę wtedy rodzinę o zdjęcie i zabieram się za rekonstrukcję. To skomplikowane i czasochłonne działanie. Wymaga sporych zdolności manualnych.

Jak to się odbywa?

Są specjalne woski do rekonstrukcji twarzy. Wypełniam nimi ubytki, nadaję kształt, rzeźbię. Uzupełniam brakujące części ciała. Mam do dyspozycji sztuczne gałki oczne, uszy, nosy, łuki brwiowe.

A jeżeli na twarzy nie ma skóry?

To robi się przeszczep skóry z pośladka albo uda. Jak nie ma włosów, daję perukę.

Ile może trwać rekonstrukcja ciała po wypadku?

Samą twarz można robić 12 godzin. Rodziny zamawiają rekonstrukcję, bo chcą otworzyć trumnę, pożegnać ze zmarłym. A nie da się przecież pożegnać z bliskim, który nie ma połowy czaszki. Nie wszystkich oczywiście stać na taki zabieg.

A ile kosztuje?

Od 200 zł za maskowanie zadrapań na twarzy do 2-3 tys. zł za pełną rekonstrukcję. Najwięcej kosztują materiały: koszt sztucznego nosa to 700 zł, ucha – 500 zł. Inne zabiegi są tańsze: przygotowanie do pogrzebu, czyli zakonserwowanie ciała, zrobienie makijażu i ubranie zmarłego kosztuje 450 zł. Balsamacja – 550 zł.

Powiedział pan kiedyś rodzinie: ciało jest w tak złym stanie, że w tej sprawie nie mogę pomóc?

Jeszcze nie. Mogę zamaskować praktycznie wszystko: rany, bruzdy wisielcze, przeróżne ubytki. Kiedyś zajmowałem się chłopakiem bez głowy. Pędził motocyklem przez Warszawę i uderzył w samochód wyjeżdżający z bocznej ulicy. Wypadł z motoru i w locie uderzył głową o słup tramwajowy. Pasek od kasku motocyklowego obciął mu głowę. Sam ją wyciągałem z tego kasku. Chłopak miał 23 lata, rodzina bardzo chciała się z nim pożegnać, wystawić w kościele otwartą trumnę. Więc przyszyłem tę głowę do ciała. Szew zamaskowałem woskiem i fluidem. Nic nie było widać.

Nawet jeżeli ktoś wpadł pod pociąg i dostaję ciało w kilku czy kilkunastu kawałkach, staram się pomóc rodzinie. Rozkładamy szczątki i układamy je w zarys ciała. Wypełniamy ubytki ligniną i zszywamy poszczególne części.

Ligniną?

To bardzo dobry materiał. Wpychamy ją do jam ciała. Wypełnia, nadaje kształt, wchłania płyny. Najgorzej jest z ofiarami pożarów i topielcami. Takim zwłokom nie da się już przywrócić naturalnego wyglądu. Co nie znaczy, że nic nie można zrobić.

A co można zrobić?

Spalone zwłoki można ubrać w specjalny kombinezon z folii wyłożonej środkiem chłonnym, który jest w stanie zaabsorbować do 16 litrów płynu. To daje gwarancję, że nie będzie żadnych wycieków. Potem jeszcze ciało obsypuje się proszkiem neutralizującym woń gnijącego ciała. Podobnie jest z topielcami, których ciała są opuchnięte, gąbczaste. Wprowadzam igłę punkcyjną pod mostek i ścigam pompą płyny. Czasem zbiera się ich nawet 15 litrów. Następnie owijam zwłoki płótnem lub folią i ubieram.

Jednak w takich przypadkach nie pomoże nawet najlepsza kosmetyka. Nie da się  w pełni zamaskować ciemnobrązowej, spalonej skóry lub opuchniętych warg czy powiek. Nie jestem też w stanie nic poradzić, jeżeli zmarły leżał gdzieś przez kilka tygodni, zanim go znaleziono. Po takim czasie tkanka zaczyna się rozpadać. Tego procesu nie da się odwrócić, a jedynie zahamować. W sprzyjających warunkach ciało może zacząć gnić już po kilkunastu godzinach. Najpierw pojawia się zielona plama po prawej stronie pod żebrami… Mam mówić dalej?

Tak. Poza specjalistami niewiele osób wie, jak gnije człowiek.

Ta zielona plama to rozkładające się jelito grube. Gnije jako pierwsze, bo tam mamy najwięcej własnych bakterii. A za rozkład ciała odpowiedzialne są w pierwszej kolejności nasze własne bakterie trawienne, płucne i z układu płciowego. Z czasem ta plama ciemnieje, obejmuje brzuch i resztę ciała. Tworzą się gazy, pęcherze, powłoki ciała wzdymają się, z naturalnych otworów ciała wypływa ciemnoczerwony płyn. Zaczynają gnić narządy wewnętrzne, płyn przesącza się przez pękającą skórę. No i zjadają nas powoli robaki. Pierwsze są larwy much. Jeżeli ciało nie jest zakonserwowane środkiem odkażającym, to niemal zawsze mucha zdąży złożyć jaja na ciele zmarłego. Potem w grobie wykluwają się larwy. Po larwach przychodzą chrząszcze, a później roztocza.

Po jakim czasie ciało jest w stanie zupełnego rozkładu?

Pracuję przy ekshumacjach. Gdy otwieramy grób po dwóch, trzech miesiącach od pogrzebu, ciało jest zwykle ciastowatą, cuchnącą breją, na której żerują owady. Moim zadaniem jest zdezynfekowanie grobu i trumny. Jeżeli prokuratura życzy sobie czasem powtórnej sekcji czy badań, to zabieramy takie ciało do prosektorium.



Razem z tymi chrząszczami i muchami?

Nie ma innej rady. Nie można ekshumowanego ciała obsypać środkiem dezynfekującym, bo mogłoby to zafałszować wyniki badań toksykologicznych. Więc chrząszcze uciekają ze stołu sekcyjnego. Zbieramy je i utylizujemy. Czasem, jeżeli mamy do czynienia z ciałem w zaawansowanym rozkładzie, zbieramy dwie reklamówki robaków.

Horror.

I to taki klasy B. Cóż, zwykła biologia. Zanim obrócimy się w proch, jesteśmy elementem łańcucha pokarmowego.

A kiedy zostają nas same kości?

Zależy od warunków. Czasem po roku, czasem po sześciu latach. Kości zawsze zostają. Zwłoki zachowują się lepiej w suchych, ziemnych grobach, wykopanych w piaszczystej glebie. Gdy po wielu latach otwieramy takie groby, kości nadal są połączone, zachowane są chrząstki, włosy na głowie. Buty też często wytrzymują próbę czasu. Może kiedyś były bardziej solidne niż teraz.

Zmarłych nadal tradycyjnie ubiera się w garnitur, garsonkę lub suknię?

To się zmienia. Rodziny przynoszą dżinsy, T-shirty, bluzy z kapturem, marynarki, nawet dresy. Kobiety chowa się w sukniach ślubnych, balowych. Często rodziny proszą o włożenie do trumny przedmiotów, które były bliskie zmarłemu.

Co to za przedmioty?

Przeróżne. Zdjęcia, maskotki, papierosy, ćwiartka wódki, karty do gry, krzyżówki, muszelki, kamyki z gór, ciupagi z Zakopanego. Rodzice małego chłopca włożyli mu do trumny kompletny strój piłkarski i nowiutką, nienapompowaną piłkę. Na koszulce było imię chłopca.

W takich momentach chyba na chwilę przestaje pan widzieć w zmarłych tylko obiekty do zakonserwowania?

Nie będę ukrywał, że czasami dziwnie się czuję, gdy mam do czynienia z ciałami dzieci. Ból ich rodziców jest niewyobrażalny. Nie mogę się jednak rozczulać, bo w przeciwnym razie długo bym nie wytrzymał w tej pracy.

Dlaczego właściwie wybrał pan taki zawód?

Chciałem zdawać na medycynę, ale życie tak się ułożyło, że nie miałem tej możliwości. Zrobiłem więc szkolenie ratownika medycznego. W kolejce po etat zawsze jednak wyprzedzał mnie ktoś ze znajomościami. Załapałem się do pracy w zakładzie pogrzebowym. Miałem wtedy 19 lat. Nosiłem trumny, pomagałem przy zwłokach. Firma, w której pracowałem, woziła na sekcję zwłok ciała po wypadkach, zabójstwach, samobójstwach. Raz mieliśmy przywieźć dziewczynę, która wpadła pod pociąg. Nikt nie chciał zebrać jej szczątków rozwłóczonych po torach, więc ja się zgłosiłem. Najpierw pozbierałem większe kawałki, żeby pociąg mógł ruszyć. Potem mniejsze strzępy ciała. Zapytano mnie, czy nie chciałbym pracować przy sekcjach zwłok. Zgodziłem się. To było bardzo ciekawe.

Co było ciekawe?

Zobaczyć, jak człowiek wygląda w środku, jak funkcjonuje, co dzieje się z nim po śmierci. Na Akademii Medycznej we Wrocławiu zrobiłem dyplom technika sekcyjnego i drugi z tanatopraksji. Potem jeździłem na szkolenia do Francji i Anglii. Podpatrywałem też specjalistów w USA. Teraz sam szkolę z zakresu tanatopraksji. W tej chwili jestem jednym z dwóch w całej Polsce specjalistów, którzy potrafią zrobić przy zwłokach dosłownie wszystko. Mam dobra markę: dostaję zlecenia z całej Polski, z Niemiec, Czech, Rosji, Wielkiej Brytanii. Czasami koledzy po fachu traktują mnie jak ostatnią deskę ratunku. Dostaję telefon, że jest ciało, które leży w domu od miesiąca i nikt nie może tam wejść. Ja wchodzę i robię swoje. Nigdy nie miałem odruchów wymiotnych na widok gnijącego ciała, nie przejmuję się zapachem. Nie myślę o tym. Przez chwilę robi się słodko w ustach, ale to tylko chwila.

Dużo pan widział zmarłych?

Dużo. Pracuję w branży od 11 lat. Miesięcznie mam ok. 100 ciał. Widziałem już chyba wszystko, co możliwe: koszmarne wypadki, zabójstwa, wytrzewienia, ciała na których żerowały gryzonie. Śmierć to mój zawód i z czasem nawet śmierć może spowszednieć. Gdy wychodzę z pracy, nie rozpamiętuję tego, co widziałem.

Śnią się panu zmarli?

Nigdy.

Siedzi pan czasem w prosektorium o północy?

Wiele razy. Jak trafi się jakaś trudna rekonstrukcja, to czasem kończę ją nad ranem. Nigdy nie widziałem duchów, nie słyszałem żadnych głosów. Skupiam się na robocie, myślę o sprawach, które czekają mnie kolejnego dnia.

Ludzie boją się zmarłych. Dlaczego?

Też się nad tym zastanawiam. Bać należy się żywych, a nie zmarłych. Żywi mogą nam narobić niesamowitych kłopotów. Zmarły nigdy nas nie skrzywdzi.
 
SSR RP
 
SSR RP- to skrót pochodzący od pełnej nazwy " Stowarzyszenie Służb Ratowniczych Rzeczpospolitej Polskiej "
Odwiedziny:
 
Kontakt GG
 
7282957 Prezes Sekretarz
Pogoda
 
trwa inicjalizacja, prosze czekac...dodatki na bloga
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja